1,2K
Powrócili mali Sabaudczycy i już głos ich dopytuje się o dźwięczne echo ulic pobliskich; jak jaskółki przylatują śladami wiosny, oni wyprzedzają zimę.
Październik, goniec zimy, puka do drzwi naszych domostw. Deszczyk raz po raz tryskający zalewa przyćmione szyby i podmuch martwymi liśćmi klonu zasiewa dojazd osamotniony.
Oto nadchodzą dłużące się czuwania wśród krewniaków, tak urocze, kiedy wszystko poza oknem jest ośnieżone, wszystko gołoledzią i mglistym tumanem, i gdy hiacynty pachną na kominku w ciepławym powietrzu bawialni.
Oto zbliża się św. Marcin i jego łuczywa, Boże Narodzenie i jego świece, Nowy Rok wraz ze swymi zabawkami, Trzej Królowie i ich migdałki, karnawał i jego błazeńskie berło.
Wielkanoc nareszcie, Wielkanoc o chórach jutrznianych i radosnych, Wielkanoc, od której dziewczęta w darze odbierają hostię i czerwono malowane pisanki!
Wtedy odrobina popiołu zetrze ze skroni naszych znudzenie sześciu miesięcy zimowych i mali Sabaudczycy wołaniem z wysokości wzgórza pozdrowią ojczystą wiosczynę.
Aloysius Bertrand
Październik
Tłum. Stefan Napierski
Październik, goniec zimy, puka do drzwi naszych domostw. Deszczyk raz po raz tryskający zalewa przyćmione szyby i podmuch martwymi liśćmi klonu zasiewa dojazd osamotniony.
Oto nadchodzą dłużące się czuwania wśród krewniaków, tak urocze, kiedy wszystko poza oknem jest ośnieżone, wszystko gołoledzią i mglistym tumanem, i gdy hiacynty pachną na kominku w ciepławym powietrzu bawialni.
Oto zbliża się św. Marcin i jego łuczywa, Boże Narodzenie i jego świece, Nowy Rok wraz ze swymi zabawkami, Trzej Królowie i ich migdałki, karnawał i jego błazeńskie berło.
Wielkanoc nareszcie, Wielkanoc o chórach jutrznianych i radosnych, Wielkanoc, od której dziewczęta w darze odbierają hostię i czerwono malowane pisanki!
Wtedy odrobina popiołu zetrze ze skroni naszych znudzenie sześciu miesięcy zimowych i mali Sabaudczycy wołaniem z wysokości wzgórza pozdrowią ojczystą wiosczynę.