1,K
Nad brzegiem nurtu, który blaskiem okwiecony,
Na gościńcu antycznym, kędy starzec morza
W gaju, gdzie pień oliwek drga modro-zielony,
Ujrzał jak w płaszczu niebios stąpa Panna boża,
Zrodziłeś się. Dzieciństwo szczęsne, czułość świeża,
Wdychały dech latyński, karmiący przeźroczą
Myśl, by w rytmie wypukle jawiła się oczom. Wśród świątyń pobrzeża,
Gdzie krzewy z soli w piaskach zasypują głogi,
Jak kunsztowne składać apologi,
Dumałeś, o, Maurrasie; a bogi krajowe
Wygnane, oraz Bóstwo Magdalen cierniowe,
Miłowały cię: Sylen melodyjnych wiosen
Udzielił ci piszczałki wraz z organem sosen,
Aby głos twój podtrzymać, który błogie bole
Śpiewa i Grodu głosi święcone zakole,
Harmonię, boską Miłość, tę strażniczkę zniczy.
Oraz Śmierć, co jej równa w słodyczy.
Anatole France
Do Charles’a Maurras’a
tłum. Stefan Napierski
Na gościńcu antycznym, kędy starzec morza
W gaju, gdzie pień oliwek drga modro-zielony,
Ujrzał jak w płaszczu niebios stąpa Panna boża,
Zrodziłeś się. Dzieciństwo szczęsne, czułość świeża,
Wdychały dech latyński, karmiący przeźroczą
Myśl, by w rytmie wypukle jawiła się oczom.
Gdzie krzewy z soli w piaskach zasypują głogi,
Jak kunsztowne składać apologi,
Dumałeś, o, Maurrasie; a bogi krajowe
Wygnane, oraz Bóstwo Magdalen cierniowe,
Miłowały cię: Sylen melodyjnych wiosen
Udzielił ci piszczałki wraz z organem sosen,
Aby głos twój podtrzymać, który błogie bole
Śpiewa i Grodu głosi święcone zakole,
Harmonię, boską Miłość, tę strażniczkę zniczy.
Oraz Śmierć, co jej równa w słodyczy.