1,3K
ks. Twardowski
Dawna Wigilia
Przyszła mi na wigilię, zziębnięta, głuchociemna
z gwiazdką jak z jasną twarzą-wigilia przedwojenna,
z domem, co został jeszcze na cienkiej fotografii,
z sercem, co nigdy umrzeć porządnie nie potrafi,
z niemądrym bardzo piórem skrobiącym w kałamarzu,
z przedpotopowym świętym – z Piłsudskim w kalendarzu,
z mamusią co od nieszczęść zasłonić chciała łzami –
odając barszcz czerwony, co śmieszył nas uszkami,
z lampą, z czajnikiem starym wydartym chyba niebu,
z całą rodziną jeszcze, co znaczy sprzed pogrzebów.
Nad stołem mym samotnym zwiesiła czułą głowę –
nad wszystkie figi z makiem – dziś już posoborowe.
Przyszła usiadła sobie. Jak żołnierz pomilczała,
Jezusa z klasy pierwszej z opłatkiem mi podała.