Credo

by Katarzyna Jerzykowska

Kazimierz Przerwa-Tetmajer

Credo

Jutro?… Nie wierzę, aby lepiej było

i nie zazdroszczę już tej wiary – dzieciom…

Po co się łudzić? Wydarte stuleciom

posępne, smutne, zimne doświadczenie

złudzeniom wszelkim na czole wyryło:

„Śmierć i nicestwo!”… zabiło złudzenie…

I tylko dziwna, mistyczna, szalona

chęć tą ohydną wstrząsnąć ziemi bryłą,

świat cały, jak jest, pochwycić w ramiona,

z posad go dźwignąć i na nowe koła

jakie bądź rzucić, gdy te, co go toczą,

we łzach się pławią i we krwi się broczą;

i tylko głos ten, co nas w noce woła

z złem walczyć nie przez ufność odrodzenia,

lecz przez nienawiść ku złemu dla złego

i żądzę, ssaną z powietrzem, niszczenia:

jest naszą wiarą. A choć czasem ona

omdlewa w piersiach, to wnet zmartwychwstawa,

jako z popiołów Feniks, odrodzona,

i jak kometa błyska ludziom krwawa,

której płomienie może świat zażegą.

My nienawidzim zła dzisiejszej doby – –

jutro?… To jutro?… Jutro, marzyciele,

przeklinać własne swe będziecie próby,

nowe zło w nowym odkrywając dziele;

jutro, trawieni nowymi choroby,

szukać będziecie nowego systemu

leków i zbawień, a nie mogąc męce

ulżyć, bezsilni załamiecie ręce,

bo póki ludziom trwać, poty trwać złemu.

Lecz naprzód, naprzód! Niechaj zbrodnie stare

ustąpią nowym – nim się te przeżyją – –

ścigajcie marzeń cudną, a czczą marę,

jak ci ścigali, co dziś w grobach gniją.

Lecz naprzód, naprzód! Łudźcie się, Ikary,

że potraficie dolecieć do słońca,

w zdobyte niebo wstąpić z człowieczeństwem,

a potem – widźcie, że próżne ofiary,

że pomoc złego jest wiecznotrwająca,

zwątpcie, zrozpaczcie i gińcie z przekleństwem!

Bo niczym innym nie jest chód ludzkości,

tylko przemianą zła wieczyście trwałą;

o Chrystusowej marząc wszechmiłości

deptajcie wroga, co was przedtem deptał,

drżąc, że już rośnie mściciel z jego kości,

co was obali, jak kłodę zbutwiałą,

i znów was zdepce, gdy już krew wy chłeptał.

Brutalna siła, która rządzi światem,

wybawicielem nie jest ani katem:

ślepa i głucha, zimna, obojętna,

idzie bez celu i nie władnąc, włada,

nie dba, gdzie jakie pozostawi piętna,

kto pod jej nogą powstaje, kto pada?

Nienawiść dźwignią jest świata – – niech działa

ta najsilniejsza potęga ludzkości:

jeśli potrafi i dusze, i ciała

na wskroś przekształcić, zabić w ludziach zwierzę:

wówczas dopiero w królestwo miłości

ewangelicznej na ziemi – uwierzę.

Może spodobają Ci się również: