Robert Burns
NO BO I CÓŻ?
Chociaż cię w biedę wpędził los,
Noś dumnie skroń, — bo cóż?
Że się tam podlec zaprze w głos,
Ty nie wstydź się, bo cóż?
No bo i cóż, no bo i cóż,
Że znosisz trud — to cóż?
Urząd i godność stemplem jest,
Zaś złotem mąż, więc cóż?!
Cóż, żeś na obiad skromnie jadł,
Masz stary płaszcz, to cóż?
Niech winka spija głupi świat,
Co mąż to mąż! więc cóż?!
No bo i cóż, no bo i cóż,
Że jest gdzieś szych, to cóż?
Uczciwy człek, choć biednym on,
Wzdyć jest jak król — więc cóż?
Że ten tam smyk to jasny pan,
Że puszy się, to cóż?
Choć mu czapkuje cały klan,
Zawszeć to kiep, bo cóż,
No bo i cóż, no bo i cóż,
Że order ma — więc cóż?
Człek niezależny, mądry człek
Drwi sobie z głupstw, bo cóż?…
Że król przypasze komuś miecz,
Szlachectwo da — to cóż?
Nadać szlachetność trudna rzecz,
A cóż po nad nią, cóż?
No bo i cóż, no bo i cóż
Wszelkie zaszczyty, cóż?
Umysł to moc, dusza to cześć.
A inna godność cóż?…
Więc módlmy się po wszystkie dnie
— Że ciężko dziś, to cóż? —,
Aby się świat stał cnocie brat
I godnie żył — bo cóż?
No bo i cóż, no bo i cóż,
Choć dziś tak źle — to cóż?
Jutro przy druhu stanie druh,
A cóż jest nadto, cóż?